LadyK

Towarzyskie kroniki z dworu… Intrygi, miłości i powroty po 20 latach wygnania. Wszystko, czego nie wypada powiedzieć głośno – ujawnią kroniki towarzyskie.

Wielmożna K., czyli Przemieniona Krzysztofa

Mówiono o niej różnie. Że była wdową. Że była samotna. Że żyła z wynajmu… lub z czegoś, co wynajmem tylko z pozoru było. Ale prawda była bardziej skomplikowana – jak zawsze u kobiet, które za długo żyją w cieniu zasłon z aksamitu.

Cztery lata temu Krzysztofa zniknęła na kilka miesięcy z kamienicy przy Retoryka.

Niektórzy sądzili, że umarła.

Inni – że wyjechała do Indii.

Prawda była bardziej ziemska – i bardziej niebiańska zarazem.

Była uzależniona.

Od białych kryształków elegancji.

Od ciszy po trzeciej kresce.

Od zapomnienia, które pachnie jak skórzana torebka Hermèsa.

Ale pewnej nocy – mówi się, że było to w Wigilię – spojrzała w lustro i zobaczyła, że nie jest już kobietą, którą była. I właśnie wtedy dostała… oświecenia.

Od tamtej pory nie pije. Nie je mięsa. Nie pali… no, może czasem.

Praktykuje jogę o świcie, rozmawia z energią życia i mówi o swojej duszy jakby była jedwabną apaszką – którą trzeba złożyć z czułością.

Nie twierdzi, że jest święta. Ale też nigdy nie twierdziła, że była grzeszna.

Po prostu wróciła. Z ciszą w oczach i spokojem w nadgarstkach.

Lady K mówi o niej tylko jedno:

„Nie musisz rozumieć drogi Wielmożnej K., wystarczy, że ustąpisz jej miejsca w tramwaju, kiedy do niego wchodzi.”

Posted in

Dodaj komentarz