LadyK

Towarzyskie kroniki z dworu… Intrygi, miłości i powroty po 20 latach wygnania. Wszystko, czego nie wypada powiedzieć głośno – ujawnią kroniki towarzyskie.

Dlaczego Lady K została w Danii?

Lady K nigdy nie planowała zostać.

Miała tylko przejechać – jak wielu – przez Skandynawię. Posmakować ciszy fiordów, wypić kawę w Kopenhadze i ruszyć dalej.

Ale wtedy zobaczyła Egvang Gods.

A w nim – jego.

Baron A.

Z profilem wyciosanym jak klif. Z milczeniem, które mówiło więcej niż listy dawnych kochanków.

I z… końmi. Dziesiątkami koni. Setkami mięśni i spojrzeń, które rozumiały Lady K lepiej niż niejeden człowiek.

Zakochała się.

Najpierw w nim.

Potem – w koniach.

A może na odwrót?

Skąd Baron miał taką stajnię?

Egvang Gods nie zawsze był majątkiem.

Na początku to była tylko porzucona cegielnia, którą Baron A kupił za śmieszne pieniądze – bo nikt nie chciał ziemi, na której nie rosło nic poza pokrzywami i wspomnieniami o starym piecu wapiennym.

Ale Baron – jak koń bojowy – nie znał słowa „niemożliwe”.

Własnoręcznie przekształcił cegielnię w stajnię.

Hodował, trenował, handlował.

Nie spał, nie jadł – pracował.

I gdy inni budowali start-upy, on budował imperium z siana, stali i uporu.

A konie?

Przybywały.

Z Islandii. Z Polski. Z Węgier.

Z rozbitych stadnin. Z rozbitych rodzin.

Podobnie jak Lady K – przyjechały szukać miejsca, gdzie będą bezpieczne.

I tak Lady K została.

Bo znalazła miejsce, które pachniało potem, sianem i niebezpiecznym uczuciem.

Bo w oczach koni i w oczach Barona widziała to samo:

siłę, która nie musiała niczego udowadniać.

Posted in

Dodaj komentarz